Początki zimy
Komentarze: 5
Nie mam sił na nic, i nic mi się nie chce, nawet wyjść po zakupy, czy uczesać włosy. I tylko gdzieś w środku tli się nadzieja, że za miesiąc, pół roku czy rok będę się znów uśmiechać i że wszystko będzie dobrze. Może po to piszę, żeby się kiedyś z siebie śmiać, żeby rozwinąć znów skrzydła, nabrac głęboko powietrza w płuca i smiać się z siebie do rozpuku, ocenić, że to nie ważne, że zdarzyło się dawno, że to już nieprawda. I ten strach, że to tylko jeden z możliwych scenariuszy, że może być odwrotnie, że już nie będzie się z czego radować. Że już nic nie będzie miało sensu.
Czuję do niego mieszankę wszystkiego- od skrajnej, beznadziejnej miłości, po ogromną wręcz nienawiść. Dziś złapałam się na myśli, że chcę żeby umarł, przynajmiej można by pójść na pogrzeb, pożegnać się z nim, wiedzieć, że już nie będzie oddychał, że nie będzie z nią, że z nikim i dla nikogo nie będzie. Ta świadomosć, że on tam gdzieś jest, że się śmieje, że nic nie robi sobie z mojego cierpienia, że go to nie interesuje gnębi mnie coraz bardziej. Mam wrażenie, że on mnie zniszczył, że zabił we mnie wszystką radość, jedną swoją decyzją. I nie wiem, jak mam żyć bez niego. Jestem przerażona moją samotnością. Nie potrafię nic dla samej siebie zrobić. Nie poznaję w lustrze swojej twarzy, mam martwe oczy. Śnią mi się koszmary, od miesiąca nie przespałam spokojnie ani jednej nocy. Bez przerwy o nim myślę, dręczą mnie wizje jego i jej razem. Jej w moim świecie, z nim.
Tak bym chciała, żeby to się w końcu skończyło. Patrzę na bliznę na moim nadgarstku i mam ochotę dodać do niej kolejną, tym razem wystarczająco stanowczą, żeby to skończyć. Patrzę na nią co rano, co rano zagryzam zęby, zaklinam nowy dzień, że może przyniesie mi ukojenie. I nie wiem, na ile jeszcze starczy mi nadziei, żeby powtarzać to niespełniające się zaklęcie.
Jednak pamiętam jeszcze te dni jak sama płakałam, łykałam środki uspokajające, obchodziłam rocznice pierwszego spotkania, pierwszego pocałunku, zerwania...
Cierpisz, wiem o tym. Jednak musisz być silna. Przyjdą jeszcze piękne dni. Przywitasz je silniejsza, wzmocniona, mądrzejsza... piękniejsza też, bo doświadczenia odciskają jednak jakąś madrośc na twarzy.
Zadbaj o siebie. To warto zrobić nawet jesli na niego już nie masz żadnych nadziei. Niech nie mysli, ze dałas się pokonać.
Pozdrawiam.
Dodaj komentarz